Połów troci we wrześniu

Przedłużony przed paru laty sezon połowu troci do końca września, w znacznym stopniu zwiększył możliwości połowu tych szlachetnych ryb. Znajdująca się w doskonałej kondycji jesienna troć – to możliwość przeżycia przez wędkarza nieporównywalnie większych emocji w czasie jej łowienia, holowania i wyjmowania z wody, niż zabawa ze styczniowym lub lutowym keltem.

Ciągnące w ostatnich dniach września w górę rzek trocie, mają zwyczaj grupowania się na pewnych odcinkach rzek, zwłaszcza przy głębokich zakrętach i we wszelkiego rodzaju rynnach i zagłębieniach dna. Taka właśnie sytuacja zdarzyła się w końcu września przed rokiem nad Regą.

Najpierw rozniosła się wieść, gdzie i w jakich miejscach troć bierze. Potem okazało się, że właściwie nie tyle „bierze” ile „daje się brać”, czyli najeżdżać kotwiczkami błystek i woblerów. Za oko, za brzuch, za płetwę…

Żegnaj rozumie! Co tam wędkarska etyka! Chłop żywemu nie przepuści. Jak przyznano po niewczasie, „naharatano” w ten sposób tych stojących, jedna przy drugiej, troci cale mnóstwo. Bodaj 5 czy 10 proc. wyjętych z wody ryb miało kotwiczkę w paszczy. Nie wytykając palcem, ale rozchodząca się pocztą pantoflową fama głosi, iż w tej trociowej rzezi brali udział znani w całym kraju wędkarze. Znane nazwiska! Brrr… Zostawmy jednak ten nieprzyjemny incydent i poświęćmy trochę uwagi etycznemu łowieniu wrześniowej troci.

Na początek pytanie: gdzie szukać wrześniowej troci? Jeśli wędkarz przedkłada ponad wszystko uroki przyrody lub zamierza fotografować rzekę w jej jesiennej złocisto-czerwonej szacie – to radziłbym wybrać się na któryś z lesistych odcinków Słupi lub Parsęty. Jeśli jednak ktoś marzy przede wszystkim o spotkaniu z grubą trocią – proponuję Regę. Wykoszone jesienne łąki są może mniej urocze i woda zalatuje czasem octem z przetwórni śledzi, ale rzeka chyba w ostatnich latach jest bardziej zasobna w szlachetną troć.

Na co łowić? Spinningujący mają z roku na rok coraz bogatszy wybór sztucznych przynęt: obok tradycyjnych błystek wahadłowych, obrotowych, cykad, woblerów – twistery, rippery, koguty itp. Wybór należy do Ciebie, wędkarzu. Ja najwyżej sobie cenię średniej wielkości (8-9 cm długie), czerwono-złote woblery, w dalszej kolejności bardzo lekkie, wyklepane z cienkiej blaszki wahadłówki oraz zbliżone wykrojem do longa nr 3 – obrotówki. Przestrzegam zwykle regułę bardzo wolnego i w miarę możliwości głębokiego prowadzenia sztucznej przynęty. W głębszych miejscach zdają zatem doskonale egzamin ciężkie wahadłowe „Karlinki”, albo też – wedle rad wędkarzy znad Regi – bardziej cienkie wahadłówki, ale za to obciążone ołowianym ciężarkiem. Przy tym ostatnim rozwiązaniu rzuty są może mniej eleganckie i precyzyjne, lecz uzyskujemy podwójny efekt: możliwość głębokiego i bardzo powolnego prowadzenia. „Trzebiatówki” znad Regi kręcą się nawet przy powolnym opuszczaniu błystki z prądem rzeki. Czyż można sobie wymarzyć lepszą pracę trociowej błystki? Wracając do moich ulubionych woblerów, przy niskich stanach rzek, w tym również Regi można z powodzeniem łowić na średnio, głęboko schodzące woblery pływające. Przy wysokim stanie, zwłaszcza w głębokich miejscach, łowię albo na woblery tonące, albo na pływające obciążone ołowianym ciężarkiem. Na taki właśnie zestaw, nestor nowielickich wędkarzy, Grygiel, złowił wiosną zeszłego roku, w jednym dniu, dwie wspaniałe trocie, z których mniejsza ważyła „tylko” 5 kg,  większa zaś była przynajmniej dwukrotnie cięższa.

Szukanie wrześniowej troci tylko i wyłącznie przy dnie sprawdza się nie we wszystkich okolicznościach. W rzece, w której znajdują się zwalone w wodę drzewa, gruba troć lubi sobie przystanąć tuż pod powierzchnią sfalowanej wody, np. za wystającym z wody pniakiem.

I jeszcze kilka słów na temat sprzętu. Kołowrotków i wędzisk spinningowych mamy w sklepach mnóstwo. Do wyboru, koloru i możliwości własnej kieszeni. Nie pominę jednak żyłki. Dawno minęły czasy, kiedy to pomorscy trociowcy nie schodzili poniżej sześćdziesiątki. Obecnie łowią żyłkami o przekroju 0,35-0,40 mm. De gustibus… O ile jednak trudno im odmówić racji gdy łowią w rzekach pełnych zaczepów i zwalonych drzew, o tyle np. w Redze poniżej Nowielic do lekkiego łowienia na woblerka z pewnością wystarczy Tectan Premium 0,25 mm o wytrzymałości 5,95 kg lub ostatecznie plecionka Cora Strong 0,22 mm i 12,5 kg wytrzymałości. Zaprezentowane na zdjęciach trocie zostały złowione w Redze. Ryby bezsprzecznie okazałe, ale wędkarze łowiący w tamtej rzece święcie wierzą, iż w tym roku do Regi wejdą z morza prawdziwe kolosy. Być może właśnie we wrześniu zostanie pobity dotychczasowy trociowy rekord.