Nęcenie węgorzy

„Kawior” dla węgorzy

Duże węgorze są typowymi samotnikami. Tuż obok siebie żerują jedynie wczesną wiosną, gdy ryby spokojnego żeru trą się na płyciznach. Chęć napełnienia żołądka „kawiorem” jest bardzo silna. Gdy zastanawiałem się nad optymalnym składem zanęty na węgorze, przypomniało mi się pewne wydarzenie z dzieciństwa (mieszkałem wtedy w wiosce położonej nad rzeką). Któregoś dnia mój dziadek wyciągnął z wody dwie utopione owce. Zwierzęta były martwe już od kilku tygodni. W szkieletach owiec znaleźliśmy kilka dużych węgorzy. Następnie przypomniała mi się rozmowa z pewnym doświadczonym „rybakiem”, wprowadzającym mnie w świat wędkarstwa, który powiedział mi, że kiedyś, gdy latem zdobycie rosówek było bardzo trudne, najwięcej węgorzy złowił na jelita kur. Dlatego też w końcu zdecydowałem się nęcić głównie „siekanymi” wnętrznościami drobiu i muszę przyznać, że jest to najskuteczniejsza zanęta na węgorze, jaką znam. Do zanęcenia jednego miejsca używam około dziesięciu kilogramów jelit drobiowych (nęcę już na kilka tygodni przed rozpoczęciem wędkowania). Złowiłem dzięki temu setki ładnych węgorzy, śmiało więc mogę powiedzieć, że nęcenie ma jak najbardziej sens (inne gatunki ryb brały mi sporadycznie). Co prawda do tej pory skuteczność mojej metody sprawdziłem tylko w czterech łowiskach, jednak na brak sukcesów nie mogę narzekać. Czasami oczywiście łowiłem tylko małe węgorze, czasami jednak naprawdę wielkie. Daleki jestem od wmawiania Wam, że decydując się na nęcenie, będziemy łowić tylko wielkie węgorze. Sugeruję jedynie, że w łowiskach, w których normalnie wydaje się, że nie ma tych ryb, dzięki nęceniu przeważnie udaje się jednak złowić kilka węgorzy. Skoro nie macie nic do stracenia, cóż więc stoi na przeszkodzie, żeby przekonać się o tym osobiście? Wszyscy przecież wiemy, że węgorze zdobywają pożywienie głównie za pomocą węchu. Wędkując w dużych akwenach o słabo przejrzystej wodzie jesteśmy w zasadzie zdani tylko na własną zanętę. Podczas pierwszych prób nęcenia węgorzy zanętę wykonywałem z siekanych martwych ryb i rosówek lub z produkowanego na bazie rybiego mięsa pokarmu dla kotów. Później zacząłem dodawać także różne środki aromatyczne.

Rubby-Dubby

Podobnie jak wędkarze morscy, stosujący „Rubby-Dubby” (papka wykonywana z rozdrobnionych, nieco już „pachnących” ryb, otrąb, rybiej krwi i oleju) do wabienia rekinów, gdy wybieramy się na węgorze, także możemy użyć własnej mieszanki zanętowej. Do nylonowej siatki po cebuli wkładamy odpadki z ryb. przywiązujemy do niej długi sznurek, a następnie worek z zanętą opuszczamy na dno wytypowanego łowiska węgorzy. Rozchodzący się w wodzie zapach przyciąga w to miejsce węgorze nawet z bardzo dużej odległości. Worek z zanętą powinien znajdować się w wodzie przez całą noc. Właściwe przynęty zarzucamy gdzieś w pobliżu. Proponowana przeze mnie metoda ma jednak pewną wadę. Czasami zdarza się bowiem, że holowany węgorz owija się wokół sznurka, do którego przywiązana jest siatka, w konsekwencji czego możemy stracić prawie już pewną zdobycz. Nie polecam jednak wrzucania do wody worka bez przywiązania go sznurkiem. Chociażby dlatego, aby uniknąć uwag innych wędkarzy, że zanieczyszczamy środowisko naturalne (nylonowy worek nie ulega biologicznemu rozkładowi i będzie leżał na dnie przez wiele lat). Możemy temu zapobiec w bardzo prosty sposób – stosując koszyczek zanętowy. Duży koszyczek zanętowy napełniamy kawałkami silnie pachnących ryb (np. sardynkami) lub watą nasączoną olejem z sardynek lub krabów. Do tego dodajemy zmieszaną z resztkami chleba krew w proszku. Taka zanęta wytwarza w wodzie niezwykle atrakcyjną dla węgorzy smugę zapachową. Do koszyczka zanętowego możemy doczepić przypon z przynętą lub nie. Jeżeli zdecydujemy się na sam koszyczek zanętowy, łowimy na jedną lub dwie lekkie gruntówki jak najbliżej tworzącej się w pobliżu koszyczka smugi zanętowej. Węgorz wyczuwa zapach zanęty, zjawia się w łowisku, a następnie bierze na leżącą gdzieś w pobliżu przynętę – skuteczna i bardzo prosta metoda. Chcąc zwabić węgorze z dużej odległości, możemy użyć także sprężyny zanętowej.
Życzę Wam takich samych sukcesów, jakie odnoszę już od kilku lat.
W moim dzienniku połowów odnotowałem już złowienie kilkuset węgorzy o masie ponad półtora kilograma.